Beata Bruggeman-Sękowska
W 1969 roku Kopalnia Wilhelmina działająca od 1906 roku została zamknięta. Na miejscu dawnej kopalni w Landgraaf znajduje się pamiątkowa kaplica. Mieści się w dawnej kostnicy. Tutaj przywożono górników, którzy zginęli w wypadkach w kopalni. Również polskiego pochodzenia.
Pamiątkowa kaplica jest poświęcona wszystkim górnikom, którzy zginęli w kopalniach Limburgii Południowej, a patronką kaplicy jest św. Barbara. Na ołtarzu znajduje się figura Barbary wykonana przez byłego górnika Sjefa Drummena. Witraże są dziełem Gera Bäumlera. Na dwóch szklanych medalionach można przeczytać „Gluck Auf”. To było powitanie, jakie górnicy wymieniali między sobą, aby życzyć sobie bezpiecznego powrotu z kopalni.
Wokół kaplicy znajdują się tablice z nazwiskami górników, którzy zginęli pod ziemią. Na tablicy wewnątrz kaplicy znajdują się nazwiska górników, którzy zginęli na powierzchni.
Gdy przyjrzymy się bliżej nazwiskom, znajdziemy wiele międzynarodowych nazwisk, w tym wiele polskich.
Polacy w Limburgii
Polacy mieli znaczący wpływ na sytuację ekonomiczną Limburgii, w tym Limburgii południowej (region Parkstad) regionu leżącego na południu Królestwa Niderlandów.
Polacy przyjeżdżali tu do pracy w kopalniach i osiedlali się od początku XX. Wystarczy otworzyć książkę telefoniczna i zobaczyć w niej wiele polskich nazwisk!
Według historycznych archiwów około 1930 roku było mniej więcej 6000 Polskich imigrantów wspierających lokalny przemysł górniczy w Parkstad. Po II wojnie światowej, niektórzy z Polaków, którzy pomagali wyzwolić Holandię zostali w Holandii na stałe. W okresie komunizmu Polacy szukali schronienia w Holandii. Obecnie wiele Polaków przyjeżdża do Limburgii do pracy w szklarniach, fabrykach i różne inne branże są znacznie wspierane przez polskich imigrantów. Ocenia się, że w regionie Parkstad przebywa około 1500-2000 (tymczasowych) pierwszej generacji polskich imigrantów. Praca ich jest niezbędna dla lokalnej gospodarki.
Początek: 1900-1920
Do 1910 przyjechało do Limburgii kilkuset Polaków, aby dostać się do pracy w kopalniach. Większość mieszkała i pracowała wcześniej w Niemczech. Przyczyny migracji do Holandii były zarówno polityczne, jak i gospodarcze. Część z nich uciekła z Prus gdzie dominowały antypolskie sentymenty. Przyjechało tutaj też wielu pracowników kontraktowych, którzy wcześniej pracowali w kopalni w Zagłębiu Ruhry. Wykonywali oni prace, którą Holendrzy albo nie chcieli albo nie mogli wykonywać, gdyż był tu poważny niedobór wykwalifikowanych pracowników kopalni wśród Holendrów. Również wielu Holendrów było niezadowolonych z powodu braku rozwiązań socjalnych. W latach 1914-1918 wyjeżdża z Niemiec wielu Polaków, którzy chcą uniknąć wojska. Przekraczali oni nielegalnie granicę w nadziei na pracę w kopalniach. W 1920 roku było około 1000 Polaków pracujących w kopalniach w Limburgii. Jednak ta liczba nie obejmuje Polaków, którzy udali się tu z Niemiec, a tylko Polaków którzy należeli do nowo powstałego Państwa polskiego.
1920-1931
Nawet po 1920 roku, większość Polaków przybywało do Limburgii z Niemiec. Miało to związek z traktatem wersalskim, wg którego Polacy mieszkający w Niemczech musieli wybrać albo obywatelstwo polskie albo niemieckie. Kiedy zdecydowali się wybrać polskie obywatelstwo musieli przed 1 stycznia 1923 roku opuścić Niemcy. Wiele z Polaków wyjechało więc do Francji, Belgii, Holandii. Sytuacja gospodarcza w Polsce była nadal bardzo słaba i było mnóstwo pracy w kopalniach w Limburgii. Odbywały się nawet rekrutacje siły roboczej miedzy innymi na Śląsku i w Poznaniu skąd pociągami byli przywożeni Polacy do pracy w kopalniach w latach 1923-1931. Mieli zagwarantowaną pracę, mieszkanie, usługi socjalne. Większość z nich pracowała w Hoensbroek-dzielnicy Heerlen, Brunssum i Geleen. Około roku 1930 w Limburgii było około 6000 Polaków. W 1931 roku, gdy nastąpił kryzys światowy, ucierpieli na tym najbardziej zagraniczni pracownicy a także i Polacy. Ich liczba zmniejszyła się tutaj nawet o połowę. Byli wywożeni pociągami z pobliskiego Aachen do domów, część z nich przeprowadziła się na północ do Scheveningen, aby się przebranżowić i pracować jako rybacy.
Polskie stowarzyszenia w Limburgii
Polacy w Limburgi byli od samego początku dobrze zorganizowani.
W 1910 r. Ignacy (Ignatz) Patelski (1871-1936) i Tomasz Woźniak (1883-1959) podjęli inicjatywę utworzenia pierwszego polskiego stowarzyszenia w Niderlandach dla Polaków mieszkających wówczas w Heerlen i okolicach i pracujących w górnictwie. Około 25 polskich górników wzięło udział w inauguracyjnym spotkaniu w Café De Zwaan w Heerlen. Celem stowarzyszenia była integracja polskich emigrantów z życiem wspólnoty katolickiej i zachowanie własnego języka i tradycji. Stowarzyszenie otrzymuje nazwę Towarzystwo Polsko-Katolickie „Jedność”, pod opieką Świętego Wojciecha. Pełna nazwa okazała się dość trudna w codziennym użyciu i dlatego została skrócona: najpierw było to Towarzystwo Św. Wojciecha (Polskie Towarzystwo św. Wojciecha) a potem „Wojciech”. Ich siedzibą była kawiarnia De Zwaan przy Geleenstraat 84.
Pierwsze procesie polskie odbywały się z kościoła Pancratius (Pancratiuskerk) przy placu Pancratius w Heerlen.
Niedługo później pojawiło się kilka klubów poświęconych muzyce i sportowi. Były związki zawodowe dla polskich robotników i partia polityczna dla niepodległej Polski. Rząd Polski zapłacił za Polska szkołę, która została założona w 1929 roku w Brunssum, ale działała tylko przez rok, z powodów finansowych. W 1937 został jeszcze zbudowany z pomocą Dyrekcji kopalń Dom Polski w Brunssum.
Górnicy po wojnie
Spór polityczny, który wybuchł po wojnie w Polsce miał również wpływ na społeczności polskie w Limburgii. Była obecna tutaj walka między zwolennikami rządu komunistycznego w Warszawie i zwolenników rządu polskiego na uchodźstwie w Londynie. Kopalnie szukały ponownie pracowników, rekrutowano ich spośród żołnierzy, w tym miedzy innymi żołnierzy generała Maczka, którzy wyzwolili Bredę. W okresie komunizmu Polacy szukali schronienia w Holandii.
Obecnie
Obecnie wiele Polaków przyjeżdża do Limburgii do pracy w szklarniach, fabrykach i różne inne branże są znacznie wspierane przez polskich imigrantów. Ocenia się, że w regionie Parkstad przebywa około 1500-2000 (tymczasowych) pierwszej generacji polskich imigrantów, których praca jest niezbędna dla lokalnej gospodarki.
Obejrzyj też: https://pl.communications-unlimited.nl/reportaz-polskiej-telewizji-o-polaku-roku-2016-i-polskiej-imigracji-w-limburgii/
Źródła: Heerlen Vertelt, Communications-Unlimited.nl
Autor: Beata Bruggeman-Sękowska jest międzynarodową dziennikarką, korespondentką telewizyjną, pisarką, redaktorem naczelnym międzynarodowego centrum dziennikarstwa, Centrum Europy Środkowo-Wschodniej, prezesem zarządu European Institute on Communist Oppression i tłumaczem przysięgłym. Urodziła się w Warszawie, ma też ormiańską krew i korzenie we Lwowie. Od 2005 roku mieszka w Heerlen w Holandii.