Europa Środkowo-Wschodnia

Tragiczna sytuacja pracowników migracyjnych w Niderlandach

Brak pracy = brak domu i brak ubezpieczenia zdrowotnego w Niderlandach. Biura pośrednictwa pracy zapewniają mieszkanie i ubezpieczenie zdrowotne dla swoich pracowników. Kiedy pracownicy tracą pracę, tracą,  za jednym zamachem mieszkanie i ubezpieczenie zdrowotne.

To tragiczna sytuacja dla wielu migrantów zarobkowych z Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. dla Michała i Rafała z Polski oraz Laurisa z Łotwy, jak donosi niderlandzkie Nieuwsuur. Pracowali oni przez agencje pracy i otrzymywali zamieszkanie od pracodawcy. Ale kiedy nie było już pracy, pracownicy migrujący nagle stali się bezdomni. W ostatnich miesiącach rozwiązaniem było schronisko pogotowia koronowirusowego, ale po tym jak zostało zamknięte są  teraz bezdomni.

Dotyczy to setek migrantów zarobkowych z Europy Środkowo-Wschodniej, którzy są bezdomni w największych miastach. Coś, co Ineke Bergsma znała znacznie dłużej, pracując w terenie dla fundacji Ontmoeting w Rotterdamie. Wczesnym rankiem Bergsma i jej koledzy wyruszają w trasę po Rotterdamie, jak donosi Nieuwsuur. Ze świeżą kawą szukają bezdomnych migrantów zarobkowych. Tuż po piątej Bergsma znajduje 38-letniego Laurisa na skraju Kralingse Plas. Ma on kapcie na nogach – “Nie mam butów” mówi Lauris a wszystko co posiada jest  w jego małej torbie. Lauris pracował w budownictwie, ale pod koniec zeszłego roku nie było już pracy poprzez agencję pracy. „Byłem na ulicy w ciągu kilku dni”.

Dwóch polskich pracowników migrujących leży na kocu pod mostem kolejowym. Nieco dalej trzech Bułgarów na parkingu. ‘’Życie na ulicy jest trudne. Wszystkie moje rzeczy zostały skradzione’’ dodaje Michał Mirga.

41-letni Rafał (prawdziwego nazwiska nie chce podać redakcji) z Polski zbiera puste butelki co pozwala mu przeżyć kolejny dzień „Od lat pracuję w Holandii. Ale jak jestem bez pracy i proszę o pomoc, to mówią: wracaj do Polski” mówi w wywiadzie dla Nieuwsuur.

Od czasu zamknięcia pogotowia ratunkowego w Eindhoven, Michael Mirga znów śpi na ulicy. Rok temu 34-letni Polak przyjechał do Holandii. Pracował w centrach dystrybucyjnych, m.in. dla dużej sieci supermarketów. „Życie na ulicy jest trudne. Wszystkie moje rzeczy zostały skradzione, na przykład telefon, pieniądze i paszport. Wtedy takie schronisko jest bardzo miłe, zwłaszcza gdy jest zimno”.

Stowarzyszenie Agencji Pracy Tymczasowej (ABU) czuje się współodpowiedzialne za sytuację migrantów zarobkowych. „Ale my sami nie możemy rozwiązać problemu. Potrzebujemy do tego także innych” – mówi dyrektor Jurriën Koops w Nieuwsuur, wskazując jednak konkretny punkt, który się zmieni. „Chcemy dać migrantom zarobkowym więcej czasu na szukanie nowej pracy’’. Teraz migranci muszą już po kilku dniach opuścić swoje domy, ABU chce przedłużyć ten czas do czterech tygodni.

W październiku zeszłego roku Zespół ds. Ochrony Pracowników Migrujących, kierowany przez Emile’a Roemera, wydał już zalecenia, aby strukturalnie zrobić coś z trudną sytuacją migrantów zarobkowych. Na przykład agencje zatrudnienia powinny być certyfikowane. Powinna istnieć wyraźna separacja między pracą w agencji zatrudnienia a sytuacją życiową. Gabinet Rutte przyjął wszystkie zalecenia, ale realizacje ich będą kompetencją już nowego gabinetu.

Pisaliśmy niedawno o problemie szczepień dla migrantów zarobkowych i o dyskriminacji na rynku nieruchomości i w szkołach.